czwartek, 1 października 2015

Mały tunning wózka :)

Tak jak obiecałam, dziś o nowym projekcie, który wykonałam już kilka dni temu, ale piszę o nim dopiero teraz. Podczas zamawiania materiałów, o których pisałam w poprzednim poście szukałam takiego, który pasowałby do wózka. Już wtedy miałam plan wykonania wkładki do wózka oraz poduszki tw. motylka, co by Tomusiowi wygodnie było na jesieni w wózku :)
Zabrałam się za to trochę w ciemno, lekko podpatrując tylko wujka google ;) Nadmieniam, że nie korzystam z żadnych wykrojów, wycinam wszystko na oko ;> Nie szyję ani na sprzedaż, ani dla innych, a tylko i wyłącznie dla własnego i Tomusiowego użytku (a umówmy się, Tomek wybredny co do szczegółów nie jest - przynajmniej na razie ;)). Dlatego też, to czy coś jest 1 cm węższe czy dłuższe to jakoś mi to nie przeszkadza :D Tak więc proszę mnie pod tym względem nie osądzać :)

Wstępne wycięcie materiału. Z jednej strony bawełna w gwiazdki, z drugiej polarek minky.

W celu wykonania otworów na pasy, po raz pierwszy użyłam stopki do wykonywania otworów na guziki ;) Najpierw zrobiłam kilka otworów na próbnym materiale, co by zobaczyć jak to zrobić, by było dobrze:)
Taki wyszedł efekt:) Oczywiście w późniejszym etapie zostało wykonanie nacięcie pomiędzy szwem:)


 Dodatkowo wykonałam w połowie i w górnej części przeszycia materiału co by się lepiej układał w wózku ;)
Wkładka do wózka gotowa, to czas zabrać się za poduszkę (mówią na nią poduszka antywstrząsowa) czyli tzw. motylek. Wycinanie materiału...



Zgodnie z zaleceniami innych blogerów, bo obszyciu materiału wypchałam kulką sylikonową skrzydełka poduszki po czym szpilkami zaznaczyłam, gdzie przeszyć materiał. Po przeszyciu materialu, wypchałam kilką część środkową i zszyłam.


I efekt końcowy :)

Jak wam się podoba?:)  Bo mi bardzo!:)

poniedziałek, 28 września 2015

New project!

No dobra, znowu mnie trochę nie było...ale to nie tak, że całkiem próżnowałam! W tak zwanym międzyczasie zdążyłam zamówić kilka nowych materiałów. Chętnie zamówiłabym ich znacznie więcej, bo są one takie piękne, ale poszłabym z torbami szybciej niż ustawa przewiduje. I tak mam całkiem spory zasób materiałów jak na amatorkę jak ja. Ale myślę pozytywnie. Prędzej czy później i tak je wykorzystam. Oprócz standardowej bawełny zamówiłam też cztery kolory polaru minky: biały, turkusowy, miętowy i grafitowy. Akurat zdjęć minky nie robiłam.
Tak więc wracając do tematu projektu, o którym wspominałam w poprzednim poście...hmm jeszcze nad nim pracuję. Utknęłam w martwym punkcie i nie mam do końca koncepcji jak ruszyć dalej z tematem. Ale wierzę, że lada dzień żaróweczka mi zaświta i ruszę z kopyta i dokończę pracę nad nim.

Niemniej jednak póki nie rozwiążę problemu z tamtym projektem nie chciałam robić kolejnego przestoju. Więc kilka rzeczy zrobiłam ;) Robiłam je na przestrzeni kilku ostatnich dni, także nie sądźcie, że wszystko uszyłam dziś ;) Ale do rzeczy:

Tomuś rośnie. Jestem ruchliwym dzieckiem, także podczas snu. Uprzednio uszyte przeze mnie ochraniacze do łóżeczka przestały spełniać swoją funkcję, gdyż siła z jaką Tomek potrafił przywalić w szczebelki lub na nie napierać byłą zdecydowanie większa od grubości wypełnienia ochraniaczy. Także przyszedł czas by uszyć coś co sprawi, że jego sen nie zostanie zakłócony przez ataki szczebelek na jego malusią główkę ;) I tak o to powstały chmurkowe wałki :P Jako, że po ich zamontowaniu zajmowały one strasznie dużą powierzchnię łóżeczka, tym samym zabierając ją Tomkowi konieczne było usunięcie połowy(!) wypełnienia, które pierwotnie tam umieściłam oraz wykonanie przeszyć, dzięki którym miejsca zrobiło się zdecydowanie więcej. Chciałabym także nadmienić, iż Tomek nie śpi na prześcieradle, bo lubi się wtulić w coś podczas lulania. Wcześniej spał na kołdrze, ale jako, że robi się już chłodno, to kołderka została wyjęta, a w jej miejsce uszyłam coś na jej podobieństwo z czystej, białej bawełny z owatą w środku. Taka kołderko-prześcieradełko ;)

Teraz bez przeszkód Tomek może śnić o lataniu jak ptak pośród chmurek na pięknym, błękitnym niebie ;)





Misiom się podoba :)


Tak na marginesie, mam kolejne dwa projekty ukończone, ale o nich napiszę następnym razem, co by post za długi nie był ;)

Dobrej nocy! Niech się wam kasztanki przyśnią :)

piątek, 7 sierpnia 2015

Wielki Welcome Back!

Minęło sporo czasu od ostatniego postu. Będzie z 8 miesięcy! Ile rzeczy się wydarzyło..napiszę w skrócie co by za długo nie przynudzać.
Otóż 21 grudnia o 4:37 przyszedł na świat nasz Tomasz o wzroście 57cm i wadze 3640g. Poród to najłatwiejszych i najkrótszych nie należał, ale przeżyliśmy. Okres połogu nie wspominam najlepiej (byłam w baaardzo złej formie) - na szczęście Tomuś dużo spał i dawał matce odpocząć. Wszyscy się śmiali, że tak dużo śpi, nie płacze, jakbyśmy dziecka nie mieli. Jednak nie trwało to długo. Oczywiście. Z leżącego szkraba stał się bardzo aktywnym dzieckiem. Nie żeby to było źle, aczkolwiek potrafi człowieka wykończyć :D  Cieszy mnie, że tak szybko robi postępy i uczy się coraz to nowych rzeczy. Ostatnio wyszły mu dwa ząbki i idą kolejne także, tomek stał się jeszcze bardziej absorbujący. I te nieprzespane noce....jak ja tęsknie za chociaż jedną nocą, którą mogłabym przespać nie budzać się wcale...Moje życie się zmieniło. Kocham tego małego szkraba do szaleństwa ;)  Jednakże brakuje mi mojego szycia. W ciągu dnia, gdy Tomek ma drzemki lub wieczorami, gdy już zasypia teoretycznie mogłabym szyć - ale szczerze mówiąc - nie mam siły. Chęci są ogromne - w głowie co rusz mi coś lata, pomysłów mam ful, ale jak widać chęci to nie wszystko. Choć ostatnio, właściwie przedwczoraj, zebrałam w sobie zapas siły i uszyłam na początek coś prostego. Obrus. Niby nic, ale jednak na początek po tak długiej przerwie, na tzw. "rozgrzanie" się nadaje.



Tak wiem zaszalałam z tym moim szyciem :P Ale na moją obronę powiem, że mam w głowie projekt następny, bardziej zawiły i nie tylko zrobiony z materiału :D ale to robota na kilka dni, tak więc mam nadzieję, że see you soon!

piątek, 5 grudnia 2014

Przestój

Jak widać po braku mojej aktywności w ostatnim czasie - nic nie szyję. Próbowałam uszyć własnoręcznie misia dla mojego synka, ale gdybym wiedziała, jak to się skończy - to bym się za to nie brała. Otóż zaczęłam od uszycia główki. Była główka, oczka, nosek i wypchane uszka. Uszytą główkę położyłam na stole. I wyszłam z domu. Po powrocie mąż przywitał mnie pytaniem, czy ta główka była dla Yogiego. Zdziwiłam się pytaniem. Okazało się, że nasz mały spryciarz wspiął się na kanapę, potem na oparcie kanapy i na stół i uznał, że głowa należy do niego :) Była już na tyle wymemłana, że stwierdziłam, żeby lepiej już ją zatrzymał. Ale potem okazało się, że nagle zniknęło ucho. I teraz gdzie jest ucho? Najwyraźniej w jelicie cienkim Yogiego... zaczęły się wymioty, biegunki i wizyta u weterynarza. Po wykonaniu zdjęcia RTG wyszło na jaw, że w jelicie cienkim faktycznie jest ciało obce. I teraz Yogi dostaje zastrzyki na poprawę perystaltyki jelit, żeby ów ucho przedostało się dalej aż ku wyjściu. Ale póki co, ucho siedzi i ruszyć nie chce. Bidulek miał głodówkę, a teraz co godzinę dostaje papkę ze strzykawki, żeby nie padł nam z głodu. Plus jest taki, że na razie biegunki nie ma i nie wymiotuje i ogólne jego samopoczucie jest dobre. Ale gorzej, jeśli nieszczęsne ucho się nie przemieści to prawdopodobnie trzeba będzie je usunąć chirurgicznie. Takie rzeczy na 39 tydzień mojej ciąży. Tak się niecierpliwiłam braku oznak porodu, już miałam dość wszelkich dolegliwości i marzyłam by w końcu urodzić...a teraz? mam tylko nadzieję, że mały w brzuszku się wstrzyma na tyle, by Yogi wyzdrowiał. Bo póki co Yogi potrzebuje mnie i mojej opieki, także pozostało mi zacisnąć nogi i liczyć na to, że obejdzie się bez operacji. Proszę trzymać kciuki!!!
W związku z powyższą sytuacją, jakoś nie mam głowy ani ochoty na szycie. Ale jeszcze powrócę...jeśli nie w najbliższym czasie to na pewno po porodzie...jak dojdę do siebie ;)

Pozdrawiam!!!

środa, 19 listopada 2014

Projekt nr 7 - dziki zwierz :D

Zazwyczaj piszę wieczorami, bo wieczorami zabieram się za szycie. Ale jak się wczoraj okazało, bo 4h siedzenia przy maszynie i okropnym bólu pleców tym spowodowanym, musiałam przerwać szycie. Zresztą godzina także już tego wymagała (było po północy). Także dziś po wyspaniu się, zjedzeniu śniadanka, wypiciu pysznej kawy i spacerku z moim ukochanym Yogusiem zabrałam się do dokończenia projektu. Normalnie wyrobiłabym się z tym projektem podczas jednego wieczoru, ale chciałam także zrobić drugą kostkę z metkami, tym razem dla synusia. Także zrobiłam i kostkę i....dzikiego zwierza! Ów dziki zwierz był w mojej głowie prostym przedsięwzięciem, co okazało się, nie było takie proste i nie obyło się bez problemów. Nie będę się zwierzać z rzeczy, które mi nie wyszły - nie będę pod sobą dołków kopać, ale przynajmniej na przyszłość wiem, jak się do tego zabrać LEPIEJ.

Zanim przedstawię wam dzikiego zwierza - oto kostka:


A oto jak powstawał dziki zwierz...:

Zszywanie materiałów o różnej kolorystyce:


To będzie głowa :D

A cóż to?:D okaże się na końcu :D


Materiały zszyte, teraz wyszywamy wzór ostateczny:



Hmm...długie, kolorowe....co to będzie? :D


Wypełanianie wnętrza dzikiego zwierza:


Czarna kropka? to chyba oko...:)


A to efekt:D dziki zwierz czyli wąż :D



Nie bójcie się - nie gryzie! ;) jest bardzo przyjazny i kochany;)

Podoba się wam?:) Mi bardzo :) będzie towarzyszył malcowi w łóżeczku podczas snu a w ciągu dnia w trakcie zabawy ;)

niedziela, 16 listopada 2014

Projekt nr 6 - co wyjdzie z tego wora?

Po kolejnych kilku dniach przerwy powróciłam do mojej maszinu. Jako, że co chwilę w głowie kłębią się nowe pomysły - to aż nie daje rady nad ich realizacją. Inna sprawa, gdy to co w głowie niekoniecznie jest podobne do tego co wykonam :P Ale nie ma co się dołować, w końcu jestem tylko amatorką, a rzeczy, które wykonuję są tylko i wyłącznie dla mojego użytku (ew. mojej familii) więc grono osób, którym ma się wykonanie podobać jest dosyć malutkie ;) Jest to odprężająca myśl i nie obciążająca mojej mózgownicy. Chociaż coś mi jej nie obciąża :P

Jak już wspomniałam pomysłów w głowie trochę mam, a że do maszyny przysiadłam dziś popołudniową porą, stwierdziłam, że zajmę się projektem, nad którym nie będę siedzieć do nocy (chociaż tak sobie teraz myślę, że skoro i tak cierpię na bezsenność ciążową to mogłam wybrać coś bardziej czasochłonnego, eh no nic już po ptokach:P) Aczkolwiek muszę przyznać, że w mojej głowie pomysł na zrobienia worka brzmiał dosyć lajtowo, a jak się okazało - nie było to takie do końca proste. Już wyjaśniam dlaczego: otóż w swoich projektach czasem wzoruję się na tutorialach DIY zamieszczonych w internecie. To moje wzorowanie się polega na sprawdzeniu jak to mniej więcej ma wyglądać i szukam raczej ciekawych pomysłów niż instrukcji krok po kroku. Prawdopodobnie, gdybym poświęciła trochę więcej czasu na wyszukanie tutoriala, który właśnie wskaże mi każdy pojedynczy krok - i na takich filmikach bądź instrukcjach się wzorowała - to może projekty wykonane byłyby znacznie lepiej. A że mi szkoda czasu na tutoriale, to często wymyślam sobie techniki sama na bieżąco podczas szycia. Co przeważnie komplikuje sprawę i sprawia, że w większości przypadków ma miejsce taki moment, w którym mówię "popsułam!" albo "coś jest nie tak" i wtedy muszę kombinować by sprawę naprawić. No ale kto nie próbuje i nie kombinuje ten nie ma :P A ja mam, nie idealnie, ale mam!

W nawiązaniu do powyższego przedstawiam wam pierwszy woreczek mojego jeszcze nienarodzonego synka, który w pierwszej kolejności posłuży jako przechowanie ubranka do założenia po narodzinach w szpitalu.

Materiały, które użyłam - bawełna + czarny filc


Zakupiłam sobie ostatnio profesjonalne mydełko krawieckie - sprawdziło się w 100%!


Brzegi przeprasowane...


Wstępny zarys samochodu - masakrycznie krzywy :P Ostateczna wersja nie jest dużo lepsza, ale taką aplikację robiłam po raz pierwszy - więc wyszło jak wyszło :)
 

Samochodzik naszyty już na frontową stronę przyszłego worka:


Zszywanie:


A tak worek prezentuje się od wewnątrz! Tak, zrobiłam pseudo poszewkę :P Ha! Jestem super:P


A co ten sznureczek tu się wciska...?


 Sznureczek naciągnięty, stoper założony :D


 A tu wersja finalna na płasko i złożona :)


 Myślicie, że maluszkowi się spodoba? Pewnie, że tak! W końcu mamusia mu uszyła :)

Życzę wam dobrej nocy i kto wie, co zrobię jutro? Może nic a może jednak coś?:) 

Dobrej nocki!

sobota, 8 listopada 2014

Projekt nr 5 - czyli prezent dla małej Ani

Kolejne wolne przedpołudnie - kolejny projekt. Tym razem nie był on przeznaczony ani dla mnie, ani dla mojego maluszka, ale dla innej małej damy. Dziś byliśmy przywitać na świecie i w naszym gronie nowego człowieczka - miesięczną córkę naszych znajomych - małą Anię. Chciałam zrobić dla niej jakiś drobiazg - a że materiały tylko czekały na ich użycie stwierdziłam, że dobrym pomysłem będzie kostka z metkami. Nigdy takiej nie robiłam, ale widziałam, że takie funkcjonują w sprzedaży. Tnąc materiał od razu ciachałam podwójną wersję - drugą uszyję dla mojego synusia ;) Tak mnie wciągnęło, że zapomniałam robić zdjęć w trakcie postępów. Ale coś tam na szczęście udało mi się zrobić. Może mała Ania jeszcze nie byłą w stanie bawić się zabawką i z niej cieszyć - za to jej 2-letnia siostra Emilka bardzo chętnie ją przygarnęła do zabawy ;) Cieszę się, że została odebrana z radością, mimo jej niedoskonałości.

Materiały i akcesoria, które użyłam do uszycia kostki ;)



Ostatni szew:


A tak się ostatecznie prezentuje kostka z metkami:)